Massoud Maalouf, ambasador Libanu: Mam nadzieję, że Polska będzie brała udział w procesie odbudowy. Dla wielu polskich przedsiębiorstw może to być okazja na zaistnienie na rynku nie tylko libańskim, ale na całym Bliskim Wschodzie.
Liban, który jeszcze niedawno przedstawialiśmy jako rynek o ogromnym potencjale, powoli odzyskujący swoją pozycję na Bliskim Wschodzie utraconą w czasie wojny 1975-1990, powrócił do stanu sprzed 16 lat. Zniszczono część dopiero co odbudowanej infrastruktury, nie wspominając o tysiącach ludzi pozostawionych bez domu i środków do życia. Nie dopuszczono jednak do anarchii znanej z Iraku. Kiedy 14 sierpnia 2006 roku strony konfliktu zgodziły się na wprowadzenie w życie uchwały Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701 i zawarcie rozejmu, natychmiast zaczęto również rozważać problemy dotyczące odbudowy kraju.
O roli, jaką może tam odegrać Polska, rozmawiamy z Massoudem Maaloufem, ambasadorem Republiki Libańskiej w Polsce.
Zawarty rozejm nie jest formalnym traktatem pokojowym.
Czy uważa pan, że ten fakt może mieć wpływ na proces odbudowy Libanu ?
Mamy nadzieję, że nie jest to tylko rozejm, ale prawdziwy pokój. Oczywiście to dopiero początek wprowadzania spokoju po barbarzyńskiej agresji Izraela, wskutek której zniszczono ważną część infrastruktury, zginęły setki obywateli. Dlatego liczymy na to, że jest to pierwszy krok do prawdziwego i trwałego pokoju, a Izrael zastosuje się do postanowień uchwały nr 1701. Wtedy będziemy mogli roz- począć proces odbudowy kraju, który został zniszczony po raz szósty w ciągu mojego życia. Podaje się, że wysokość strat osiągnęła już niemal 3,6 miliarda dolarów, a duża część zniszczeń dotyczy obiektów, które dopiero zostały odbudowane po poprzedniej wojnie. Kwota 2,5 miliarda dolarów dotyczy jedynie mostów, autostrad, elektrowni, czyli fizycznej infrastruktury, ale Liban poniósł dużo większe straty, na przykład w turystyce. Ten rok miał być rekordowy pod względem liczby turystów odwiedzających Liban. Hotele były całkowicie zarezerwowane, wszystkie pokoje wynaję te. Niestety, sezon został stracony. W podobnym stopniu ten konflikt odbił się na przemyśle. Nie tylko fizycznie zniszczono fabryki czy inne zakłady przemysłowe, ale całe gałęzie przemysłu. Jeśli się nie produkuje, to powstają straty. W związku z tym straty, które są dużo wyższe niż 2,5 miliarda dolarów.
Z drugiej jednak strony społeczność międzynarodowa, która na początku konfliktu nie opowiedziała się jednoznacznie po stronie Libanu, obecnie rozważa możliwości udzielenia pomocy finansowej. 31 sierpnia 2006 roku w Szwecji odbędzie się konferencja właśnie w tej kwestii. Jeszcze przed wojną wysokość deficytu osiągnęła ponad 35 miliardów dolarów, czyli niemal 180% PKB. W tej sytuacji Liban nie potrzebuje kolejnych pożyczek, ale darowizn. Czy istnieje już plan wykorzystania funduszy i sposobu organizacji rekonstrukcji Libanu ? Czy rząd już na ten temat rozmawiał, na przykład o zasadach przetargów ?
Na szczęście Liban posiada wielu przyjaciół na świecie i za każdym razem, kiedy mamy kłopoty, przyjaciele przybywają z pomocą. Jak dotąd Arabia Saudyjska przekazała w ramach pomocy 500 milionów dolarów oraz 1 miliard dolarów jako depozyt w Banku Centralnym, żeby uprzedzić potencjalną dewaluację waluty libańskiej. Kuwejt zaoferował 300 milionów dolarów na pomoc humanitarną. Poza tym odbędą się dwa ważne spotkania. 20 sierpnia w Kairze spotkają się ministrowie spraw zagranicznych Ligi Arabskiej, żeby zdecydować, w jaki sposób jej członkowie mogą pomóc Libanowi w programie odbudowy. Drugie spotkanie odbędzie się, jak wspomniano, w Szwecji, gdzie zostaną sformułowane zasady przyszłej pomocy dla Libanu, zniszczonego w tak barbarzyński sposób. Niestety, znów muszę w ten sposób określić tę agresję.
Jakie mogą być inne konsekwencje wojny? Podaje się, że planowany wzrost gospodarczy będzie mniejszy co najmniej o 2-3 %
Zadziwiające, ale pomimo wszystkich problemów i zniszczeń libańska waluta zachowała swoją pierwotną wartość i nie sądzę, żeby to się teraz zmieniło. Kurs libańskiego lira (funta) był stały przez ostatnie osiem lat. Mamy szczęście, że prezes Banku Centralnego jest bardzo kompetentnym menadżerem, który wykonał doskonałą pracę w celu stabilizacji kursu. Poza tym nasze rezerwy w walutach zagranicznych są nadal bardzo wysokie. Oczywiście można spodziewać się niewielkiej inflacji. Wiele domów zostało zniszczonych, na rynku brak jest niektórych produktów, a przemysł nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości. Popyt jest dużo wyższy niż podaż, co może wpłynąć na wysokość cen. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko jest pod kontrolą, nad czym czuwa rząd.
To fakt, że nawet JP Morgan uznał, iż libański sektor finansowy posiada wszystkie niezbędne narzędzia, żeby stawiać czoła powstającym ryzykom. Natomiast chciałabym w tym miejscu zapytać, czy widzi pan miejsce dla Polski w procesie odbudowy Libanu ?
Liczę na to, że władze Polski odegrają bardziej aktywną rolę w kwestiach ekonomicznych niż, jak dotąd, politycznych. Naprawdę, przez ogromny szacunek, jaki mam dla waszego kraju, mając na uwadze wzajemne relacje, nad którymi tak ciężko pracowano przez ostatnie trzy lata i które osiągnęły ostatnio szczyt w tak wielu aspektach, chciałbym mieć nadzieję, że Polska będzie brała udział w procesie odbudowy, ponieważ może to być okazja dla wielu polskich przedsiębiorstw na zaistnienie na rynku nie tylko libańskim, ale bliskowschodnim.
Jednak to niezwykłe, że pomimo silnych historycznych relacji obu krajów obrót handlowy jest niski, nawet w porównaniu do innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, jak Węgry, Czechy czy Rumunia. Co jest powodem takiego stanu rzeczy? Czy w ogóle pojawiło się jakiekolwiek zainteresowanie projektem odbudowy ze strony polskich przedsiębiorców, podobne do tego jak w przypadku Iraku ?
Muszę powiedzieć, że prawdziwy powód niskiego poziomu obrotów handlowych jest bardziej polityczny niż ekonomiczny. Polscy urzędnicy powiedzieli mi, że w okresie transformacji po 1989 roku priorytetem Polski było wstąpienie do NATO i Unii Europejskiej, dlatego do pewnego stopnia zignorowano współpracę z krajami arabskimi, włączając Liban. Jednak z chwilą uzyskania członkostwa w wymienionych organizacjach Polska na nowo zainteresowała się rynkiem libańskim, a wymiana handlowa między oboma krajami stopniowo wzrastała. Podobnie stało się z innymi rynkami arabskimi i w tym roku obrót handlowy z Bliskim Wschodem osiągnął wysokość 1 miliarda dolarów. Niestety, na skutek barbarzyńskiej inwazji Izraela znowu nastąpił zastój we wzajemnych relacjach. Dlatego nie jest to najlepszy czas na rozmowy o wysokości obrotu handlowego. Liban najpierw musi powrócić do sytuacji sprzed agresji.
Na pewno, ale myślę, że już teraz warto poinformować, gdzie można uzyskać informacje na temat projektów związanych z odbudową, przetargów czy innych kwestii, tak aby wziąć udział w procesie rekonstrukcji Libanu…
Najlepszym sposobem jest jak zwykle internet. Na stronie ambasady mamy łączniki do wszystkich ważniejszych urzędów w Libanie. Zresztą, kiedy na dobre rozpocznie się proces odbudowy, mam zamiar spotkać się z przedstawicielami Krajowej Izby Gospodarczej, żeby zwrócić uwagę na możliwości dostępne w Libanie. Dalsze działania zależą już od poszczególnych przedsiębiorców.
Liban ma doskonałe relacje z Niemcami, Francją, USA, a przede wszystkim Włochami. Czy polskie spółki rzeczywiście będą mogły z nimi konkurować ?
Silne relacje z Włochami, które są naszym najważniejszym partnerem gospodarczym, i Francją, która jest naszym najważniejszym partnerem politycznym, nie ograniczają dostępu polskich firm do rynku, który rządzi się swoimi prawami i władze nie mogą ingerować w jego działania. Oczywiście projekty związane z infrastrukturą, jak budowa mostów, autostrad, portów morskich i lotniczych, będą projektami rządowymi. Jednak pozostałe inwestycje będą opierały się na działalności sektora prywatnego. Dlatego nie ma powodu, dla którego polskie spółki nie mogłyby konkurować z przedsiębiorstwami z Europy Zachodniej. Nawet język nie powinien być przeszkodą w Libanie, gdzie bez problemów można porozumiewać się w językach angielskim i francuskim.
Czy może pan określić, jakie gałęzie polskiego przemysłu mogłyby mieć największe szanse na osiągnięcie korzyści w Libanie ?
Oczywiście dużymi projektami związanymi z odbudową infrastruktury i budynków powinny być zainteresowane spółki budowlane i konstrukcyjne. Jednak Liban potrzebuje także wielu produktów dostępnych w Polsce, zarówno żywnościowych, jak i konsumpcyjnych, a poza tym materiałów budowlanych, maszyn, traktorów, samochodów ciężarowych oferowanych po konkurencyjnych cenach. Jedyna rzecz, jaką należy zrobić, to wprowadzić te firmy na rynek libański. Na wrzesień tego roku przygotowywaliśmy wyjazd dużej delegacji z województwa pomorskiego. Wysłałem nawet informacje do Libanu na temat przedsiębiorstw z tego regionu i wiele libańskich firm było zainteresowanych podjęciem współpracy. Niestety, te działania zostały przerwane przez obecny konflikt. Cieszę się jednak, że coraz więcej polskich spółek jest zainteresowanych rynkiem libańskim. Osobiście zorganizowałem kilka misji handlowych i niektóre firmy rzeczywiście rozpoczęły współpracę w Libanie.
A czy polskie spółki, które posiadają przedstawicielstwa lub prowadzą inwestycje w Izraelu, będą miały szanse na uzyskanie kontraktów związanych z rekonstrukcją Libanu ?
Generalnie mogą mieć trudności.
Wspomniał pan o produktach konsumpcyjnych. Nie jest to może najlepszy moment, żeby zajmować się ich promocją. Warto jednak pamiętać o tym, że Polska jest bardzo ważnym producentem kosmetyków i innych artykułów związanych z modą. Czy uważa pan, że takie produkty mogą być interesujące dla konsumentów libańskich ?
Dlaczego nie, w Libanie jest ogromny rynek dla kosmetyków, a z mojego doświadczenia wiem, że polskie produkty są bardzo dobrej jakości, zresztą często wykorzystuję je jako prezenty.
Na koniec chciałabym zapytać o rolę libańskiej diaspory. Zawsze staram się zwracać uwagę na fakt, że Libańczycy to nie tylko 4 miliony mieszkańców Libanu.
To rzeczywiście bardzo ważne pytanie. Faktycznie, poza Libanem żyje ponad 12 milionów obywateli libańskich i osób pochodzenia libańskiego, w tym niemal 8 milionów w Brazylii, czyli dwa razy więcej niż w kraju. Poza tym mieszkają także w USA, Kanadzie, Australii czy zachodniej Afryce. Są oni bardzo ważnym filarem libańskiej gospodarki. Po pierwsze dlatego, że są w stałym kontakcie z krajem, wysyłają środki pieniężne dla swoich rodzin w Libanie oraz inwestują tam swoje oszczędności. Kiedy przygotowujemy statystyki, zawsze istnieje tam pozycja zwana „niewidocznym dochodem”. Po drugie, wiele z tych osób posiada spółki. Dlatego każda firma, która chciałaby działać lub prowadzić handel w krajach Zatoki, we wschodniej Afryce czy w Ameryce Łacińskiej może sobie ułatwić to zadanie dzięki kontaktom firm libańskich. Wiele zagranicznych przedsiębiorstw już wykorzystało tę zaletę libańskiego rynku.
rozmawiala
Marzena Zielinska-Schemaly
Autorka jest prawnikiem współpracującym z kancelarią Haddad Legal Consultants (Bejrut, Abu Dhabi)
wersja oryginalna wraz ze statystykami obrazującymi poziom zniszczeń oraz dotyczącymi współpracy polsko-libańskiej.
RYNKI ZAGRANICZNE, 31 sierpnia 2006r, www.rynkizagraniczne.pl